Na minionym Black Bear Filmfeście mieliśmy okazję zobaczyć egzotyczną, rodem z Galicji, animację zatytułowaną "Apostoł". Zapraszamy do naszej recenzji.
Od początku XXI wieku filmowe animacje zrobiły niesamowitą karierę i większości przestały się kojarzyć wyłącznie z bajkami Disneya. Jednakże wśród produkcji, które można obejrzeć w kinach, dominują humorystyczne fabuły, przy których dobrze bawić się będzie zarówno młody, jak i starszy widz. Stosunkowo niewiele jest animacji, które przeznaczone są wyłącznie dla dorosłego odbiorcy, jak na przykład „Gnijąca panna młoda”… a przynajmniej niewiele w głównym nurcie, bo jak pokazuje przykład „Apostoła”, na świecie powstają takie obrazy na wysokim poziomie, a przywołanie filmu Burtona też jest na miejscu, bo obraz Fernando Cortizo niektórymi elementami się z nim kojarzy.
Od początku XXI wieku filmowe animacje zrobiły niesamowitą karierę i większości przestały się kojarzyć wyłącznie z bajkami Disneya. Jednakże wśród produkcji, które można obejrzeć w kinach, dominują humorystyczne fabuły, przy których dobrze bawić się będzie zarówno młody, jak i starszy widz. Stosunkowo niewiele jest animacji, które przeznaczone są wyłącznie dla dorosłego odbiorcy, jak na przykład „Gnijąca panna młoda”… a przynajmniej niewiele w głównym nurcie, bo jak pokazuje przykład „Apostoła”, na świecie powstają takie obrazy na wysokim poziomie, a przywołanie filmu Burtona też jest na miejscu, bo obraz Fernando Cortizo niektórymi elementami się z nim kojarzy.
Zawiązanie i przebieg fabuły początkowo nie przynoszą wielu zaskoczeń. Mianowicie drobny złodziejaszek Ramon ucieka z więzienia, by następnie pod przebraniem pielgrzyma podążającego ku Santiago de Compostela, zabrać klejnoty ukryte przez kompana w niewielkiej wiosce o nazwie Xenez. Dla widza szybko staje się jasne, że w miejscowości tej dzieje się coś dziwnego, a i samemu bohaterowi nie zajmuje wiele czasu zorientowanie się, że nachalna gościnność mieszkańców jest podejrzana. Nie zdradzając więcej z fabuły zaznaczyć jeszcze można, że w dalszej części filmu pojawia się element fantastyczny, a płynący z filmu – nienachlany, dodajmy – morał orbituje wokół kary i odkupienia.
Dużym atutem filmu jest nastrój, będący połączeniem niesamowitości i niepewności. Tajemnica odkrywana jest powoli, a ostatnie elementy układanki trafiają na swoje miejsce dopiero w końcówce. Obrazu dopełnia czarny – chociaż nie zawsze wyszukany – humor oraz hiszpańska (lub, jeśli wierzyć twórcom, galicyjska) specyfika, która nieobeznanemu z nią widzowi może dodać szczypty egzotyki.
Animacja stoi na wysokim poziomie. Początkowo sprawiające wrażenie „plastelinowych” postacie zaskakują, a ich specyficzny, nieco sztywny sposób poruszania dziwi, ale bardzo szybko się do tego przywyka i odkrywa, że jest to celowy zabieg, w którym kryje się sporo uroku. Poprzez pozornie schematyczne ruchy i mimikę twórcom udało się zaskakująco wiele przekazać, dzięki czemu zamiast poczucia sztuczności, dominuje naturalność i wiarygodność. Na pochwałę zasługuje też scenografia i liczba detali, pozytywnie wpływające i podkreślające nastrój opowieści.
Co prawda w przypadku animacji ciężko jest mówić o realistycznym odwzorowaniu rzeczywistości, ale reżyserowi zależało, by widz odbierał „Apostoła” nie tylko jako animowaną opowieść, ale także jak coś prawdziwego. W tym celu między innymi zastosował kilka zabiegów technicznych, jak na przykład nadał postaciom rysy twarzy zbliżone do aktorów, którzy podkładają im głos. Faktycznie, bez problemu w animowanych postaciach można rozpoznać Carlosa Blanco czy Geraldine Chaplin. Ponadto głosy podkładano i nagrywano poza studiem, np. w plenerze, by dodatkowo uwiarygodnić odczucia widza.
„Apostoł” jest intrygującym pełnometrażowym debiutem Cortizo; dopracowanym i pełnym detali. Mimo pozornej prostoty opowieść potrafi zafascynować widza. Doskonały przykład świetnego kina, które powstaje poza głównym nurtem.
***
POKAZ ODBYŁ SIĘ W RAMACH "BLACK BEAR FILMESTU. BÓJ SIĘ DOBRZE"
Tymoteusz Wronka