Już dzisiaj do kin wchodzi nowa animacja od Disneya zatytułowana "Ralph Demolka", tym razem osadzona w świecie automatów i znanych gier komputerowych. Zapraszamy do naszej recenzji.
Można współczuć twórcom filmów animowanych z Disneya. Uwięzieni w klasycznych motywach, takich jak dążenie do akceptacji, siła przyjaźni czy pochwała odwagi, w gruncie rzeczy wciąż muszą robić filmy o tym samym, tylko w inny sposób. Z drugiej strony daje to ogromny bodziec dla kreatywności. Kiedy już dawno skończyły się klasyczne motywy bajkowe, czerpane z XIX-wiecznych dzieł, zaczęli wymyślać własne uniwersa – i idzie im to wcale nieźle.
Akcja "Ralpha Demolki" osadzona jest bowiem w świecie… automatów z grami! Wyobraźmy sobie, że po zamknięciu na noc salonu z grami w automatach zaczyna się drugie życie: postacie odpoczywają, odwiedzają się nawzajem po różnych automatach lub… zmagają się z problemami egzystencjalnymi.
Tytułowy Ralph jest ponurym osiłkiem, któremu twórcy gry dali za zadanie burzyć pewną mieszczańską kamienicę. Na przeszkodzie staje mu zawsze sympatyczny Felix Zaradzisz, który magicznym młotkiem stara się naprawiać zniszczenia Ralpha. W przypadku sukcesu destruktor wyrzucany jest z dachu, a mieszkańcy odwdzięczają się wybawcy.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby antagonizmy z czasu "pracy" nie przekładały się na relacje między postaciami również po zgaszeniu świateł w salonie. Ralph nie może darować mieszkańcom kamienicy, że doceniają i uwielbiają tylko Felixa, podczas gdy on musi mieszkać samotny na wysypisku. Decyduje się w końcu samodzielnie zdobyć medal, który w jego mniemaniu da mu szacunek. We własnej grze jest to niemożliwe, więc wyrusza w podróż do innych automatów, co sprawdza nie lada kłopoty…
Jak już wspominałem, "Ralph Demolka" nie niesie ze sobą żadnych nowych morałów. Pod tym względem jest to animacja jakich wiele ze stajni Disneya. Docenić za to można przepiękne i oryginalne plenery światów gier, świetnie wykreowane postacie, obok który ciężko przejść obojętnie, ciekawe pomysły fabularne i po prostu wciągającą akcję.
Film nie raz daje okazję do śmiechu, trzyma w napięciu, a parokrotnie potrafi i wzruszyć. Zdecydowanie dobra propozycja na weekendowy wypad do kina z maluchem.
Michał Smętek